Wycieczka z Łodzi do Kalisza – pomysł na weekend

Witajcie :)

Zabieram Was dziś na super przejażdżkę. Od kilku już lat próbuję siebie przekonać, że w okolicy Łodzi jest co zwiedzać. Zawsze wydawało mi się, że centrum Polski to jedna wielka … pustka (co by gorzej nie powiedzieć).

Im jestem starsza, tym łatwiej przychodzi mi cieszenie się z tego, co mam pod nosem. Potrafię cieszyć się z naprawdę małych mieścinek. Nie muszę jechać do Rzymu, by poczuć dreszcz emocji i uderzenia piękna. Wystarczy wyściubić nos kilka kilometrów poza Łódź…

Tym przydługim wstępem zacznijmy zatem. Bo to dla Was też inspiracja ma być. A jeśli macie coś do dodania, to śmiało piszcie! Sama jestem ciekawa jakie skarby ma w sobie centralna Polska.

 

Z Łodzi do Kalisza i z powrotem

Wycieczka zaplanowana jest na jeden dzień. Przepraszam już teraz za ilość zdjęć, nie mogłam się opanować, za dużo pięknych miejsc i ujęć, by się z Wami nimi nie podzielić.

Na końcu wpisu znajdziecie mapkę, na której pozaznaczałam wszystkie punkty wycieczki.

 

Lutomiersk

Pierwszym przystankiem był Lutomiersk, a w nim klasztor Salezjanów:

Jedziemy niecałe 20 kilometrów i docieramy do Szadka.

 

Szadek

Ma rynek jedyny w swoim rodzaju. Na rynku jest… prawdziwy rynek! 

A tam troszkę dalej piękny gotycki kościół p.w. Wniebowzięcia NMP i św. Jakuba Apostoła:

Uwaga, uwaga, mąż mi zdjęcie zrobił. A wiedzcie, że nie zdarza się to często. Więc co, wrzucam:

Uwielbiam stare mury. Mają w sobie magię.

Opuszczamy Szadek i jedziemy 40 km na zachód. Jesteśmy w Stawie Kaliskim.

 

Staw Kaliski

Tu znowu kościół, tym razem p.w. św. Mikołaja. Jakby na to nie patrzeć, najczęstszymi zabytkami w Polsce są kościoły. Mnie to kompletnie nie przeszkadza :-)

Uwielbiam przyglądać się detalom :-)

Patrzcie jaka wielka połać dachowa!

Kościół zatopiony jest w pięknej zieleni, wokół stare drzewa.

Po kolejnych 22 przejechanych kilometrach docieramy do Kalisza.

 

Kalisz

Cudowne miasto. Masa pięknych budynków, zadbany, soczyście zielony park miejski, kilka kościołów – a jakże! I te miejsca nad rzeką… momentami aż mi się z Londynem skojarzyło. Patrzcie tylko:

Kalisz zaskoczył mnie przede wszystkim tym, że jest… czysty i zadbany. Może powinno się tego oczekiwać od każdego większego miasta, ale niestety wiemy jak to bywa.

Widok na kościół św. Stanisława i rzekę Prosnę:

Detale kościoła św. Stanisława:

Po prawej fragment budynku Domu Handlowego:

Aha, no jest przecież jeszcze rynek, po środku którego znajdziemy neoklasycystyczny ratusz:

Widzicie w oddali ten… kościół? Piękną ma bryłę.

I wnętrze też niczego sobie:

 

OK, zjedzmy coś!

Wybraliśmy włoską restaurację Antonio. Polecam gorąco. Co prawda jedliśmy tylko makarony, ale były naprawdę wyśmienite! Antonio znajduje się przy ul. Śródmiejskiej 21, w okresie letnim mają stoliki w podwórku. Poczułam się przez chwilę jak w Łodzi:

 

Chodźmy do parku!

Czas na relaks w parku miejskim. Taki trochę w angielskim stylu: niby nieład, ale wszystko pod kontrolą. Kaczki, wiewiórki, zięby – największe atrakcje dnia :D

Tuż przy parku znajduje się fragment murów miejskich:

W drodze do autka zahaczamy o plac Świętego Józefa:

 

Wisienka na torcie. Coś, co kompletnie odbiega od stylistyki Starego Miasta:

kościół Miłosierdzia Bożego

Modernizm. I znowu kościół. Co zrobić! Ale patrzcie jak bardzo różni się od tego, co znamy. Projekt kościoła powstał już w 1958 r. Jak na tamte czasy, był rewolucyjny. Konstrukcja łupinowa, żelbet o powierzchni 1000 m2. Na realizację projektu trzeba było czekać ponad 20 lat.

 

W drodze powrotnej do Łodzi zahaczyliśmy o pałac w Tłokinii Kościelnej. Co za piękny teren!

Tłokinia Kościelna

 

Mapka z zaznaczoną trasą

Na koniec serwuję Wam mapkę, na której zaznaczyłam trasę do pokonania. Dodatkowo, znalazły się na niej 4 miejsca, w których byliśmy tylko przejazdem i niestety się nie zatrzymaliśmy.

  • Rossoszyca – kościół św. Wawrzyńca (między Szadkiem a Wartą)
  • Warta – klasztor Ojców Bernardynów (między Rossoszycą a Stawem Kaliskim)
  • Opatówek – neogotycki kościół Najświętszego Serca Pana Jezusa
  • Jeziorsko – sztuczny zalew

 





Zachęcam Cię do pobrania mojego mini-przewodnika po Pradze, w którym znajdziesz ponad 20 opracowań najciekawszych miejsc w czeskiej stolicy ☺️
Wystarczy, że zapiszesz się na mój newsletter, a mini-przewodnik otrzymasz za darmo. Kliknij w poniższą grafikę:

Dominika Rau-Walczak test test

Z wykształcenia jestem architektką, a zawodowo spełniam się przy renowacji zabytków. Prywatnie - kocham Pragę, starą architekturę oraz święty spokój. Zapraszam Cię do mojego świata! ☺️

16 comments
  1. Mieszkam w Kaliszu, i jedno co mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć: miasto zmarnowanego potencjału. Na zdjęciach: i owszem – piękne, klimatyczne, z duszą. W rzeczywistości: bez klimatu, brudne (brudnym powietrzem), pozbawione zieleni, straszliwie głośne, bardzo nieprzyjazne. Mieszkanie tutaj męczy, Kalisz jest większą prowincją – w najgorszym tego słowa znaczeniu – niż wieś z czterema chałupami.

    1. Cześć Lu! Bardzo mi przykro, że takie masz odczucia :( Dobrze wiem jak to jest. Mieszkam w Łodzi :D I codziennie szukam w niej piękna. Miasto jest szare i średnie w mojej ocenie. Ale ma też perełki! Piękne, secesyjne kamienice. Pietrynę. Księży Młyn. Wszystko wygląda o wiele lepiej w słoneczny dzień i gdy jest ciepło. Ale mam takie dni, gdy myślę sobie, że nie ma brzydszego miasta na ziemi :D Jestem pewna, że Kalisz ma piękne momenty. Sama ich doświadczyłam :-) Ale wiem też, że „nie mnie oceniać”. Wpadłam na chwilę i mi się podobało. Tak samo inni przyjeżdżają na 2-3 dni do Łodzi i są zachwyceni…

      Pozdrawiam serdecznie! I życzę zamieszkania w miejscu, które spełniać będzie Twoje oczekiwania! :-)

  2. Nigdy takiej drobnostki jak zamurowane okno w kościele (w miejscowosci Staw..) bym nie spostrzegła, a Ty tak. Brawa ??

  3. Ja im więcej podróżuje, tym jestem bardziej wymagająca. I choć potrafią mnie nadal zachwycić piękne widoki pól, rzek, to niestety polskie miasta już od dawna mnie nudzą, choć ciągle szukam czegoś co mnie zaskoczy i zachwyci.

    1. O, a ja mam właśnie odwrotnie :) Kiedyś to mnie zadowalały wyjazdy tylko zagraniczne: Bałkany, Zachód. Grecja, Chorwacja, Czarnogóra, Londyn, Rzym etc. A teraz świetnie mi jest podróżować po zabitych dechami małych mieścinach polskich. Może po prostu czuję się jak u siebie w domu.

  4. Trafiłam na tego bloga wybierając się pierwszy raz do Pragi, a teraz bardzo lubię na niego zaglądać :) Praga oczywiście wspaniała, ma tą swoją niepowtarzalną atmosferę. Przeglądając bloga, nigdzie nie zauważyłam wpisu o Muzeum Alchemii w Pradze – dla nas było to ciekawe miejsce z ciekawie opowiedzianą historią :) Polecam. Polska też jest piękna – ten wpis to udowadnia. W tym roku zrobiliśmy sobie krótką wycieczkę w Góry Świętokrzyskie, po drodze wstąpiliśmy też do Ujazdu, w którym znajdują się ruiny zamku Krzyżtopór oraz do Sandomierza. Trochę dalej od Łodzi, ale te miejsca mogą być inspiracją na kolejny weekend.

    1. Cześć Kasiu! Dziękuję, że napisałaś :-)) Takie słowa to miód na moje serce.
      Nie byłam jeszcze w Muzeum Alchemii w Pradze, dlatego nie ma o nim jeszcze info na moim blogu. Ale skoro polecasz, to muszę się tam wybrać. Ja nie jestem za bardzo muzealnym zwierzęciem, wolę oglądać z zewnątrz niż siedzieć gdzieś w środku. Ale Praga ma dużo związku z alchemią, jest tajemnicza, więc to muzeum faktycznie może być ciekawe!!
      Super, że wspominasz o polskich miejscach. Od kilku lat jeżdżę co roku w różne strony Polski i przez tydzień zwiedzam ile wlezie. Rok temu (a może już 2 lata temu? Ten czas szybko leci…) byłam właśnie w Krzyżtoporze!! I w Sandomierzu też. W końcu! Bo tylko z książek znałam te miejsca, uczyłam się o nich, aż wreszcie zobaczyłam je na żywo.
      Dziękuję za przypomnienie o tych miejscach. Na pewno o nich napiszę! :-)

  5. Dobrze, że wybraliście Antonio, zawsze chętnie tam wracam na jedną z najlepszych pizz, jakie jadłam w życiu. :)
    Cieszę się, że Kalisz Wam się spodobał, mam do niego ogromny sentyment i wydawało mi się, że podoba się tylko mnie. ;)
    Daj znać następnym razem, to pójdziemy na herbatę!

    1. Czyli następnym razem do Antonio na pizzę :)
      Dam znać! A czy ty na codzień nie przebywasz raczej we Wrocławiu?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *