Okolice Hersonissos – urocze miasteczka na Krecie

Hersonissos jest straszne.

Chciałam, żeby to wybrzmiało. A teraz przejdźmy do fajnych miejsc w jego okolicach ;-)

 

No dobrze, może choć kilka słów o tym Hersonissos powiem i wytłumaczę o co mi dokładnie chodzi. Miasto, o którym mowa, położone jest nad morzem – ok 25 km na wschód od Heraklionu i jest to nigdy-niekończąca się bardzo ruchliwa ulica ze świecącymi sklepami, kiczem, wiszącymi drewnianymi penisami, torebkami-podróbkami markowych firm. Do tego dołóżmy nieprzyjaznych sprzedawców i restauratorów. Piekło na ziemi.

Hersonissos. Więcej zdjęć z tego miejsca nie mam…

Z nazwą „Hersonissos” jest trochę zamieszanie. Wg Google to Chersonisou. A żeby było śmieszniej, to są dwa miasteczka: Limenas Chersonisou oraz Limin Chersonisou – oba leżą w gminie Chersonissos.

Dlaczego o tym mówię? Bo Limin Chersonisou to zupełnie inne miasteczko niż to nad morzem. Limin Chersonisou położone jest w górach – dotrzemy do niego bez problemu autem, na rowerze czy pieszo.

ze Stalidy do Limin Chersonisou :-)

Nad okropnym, kiczowatym Hersonissos znajdują się trzy piękne miasteczka:

 

Koutouloufari, Piskopiano i Limin Chersonisu

Dotarliśmy tu na rowerach – ciężko było pod górkę, ale daliśmy radę. Będąc już na wysokości miasteczek – jest w miarę płaski teren. Najgorzej jest wspiąć się te paręset metrów w górę.

Wszystkie trzy wioski są „typowymi, greckimi miasteczkami”. Kręte uliczki, pełno zieleni, białe, niskie budynki z drewnianą, najczęściej malowaną na pastelowe kolory, stolarką (ach!). Leniwe słońce, cisza, głusza. No chyba, że ktoś akurat przejeżdża na motorze :-)

Koutouloufari

 

Piskopiano

 

Limin Chersonisu

 

Stalida

Naszą bazą wypadową na Krecie była Stalida, która znajduje się około 5 km na wschód od piekielnego Hersonissos. Stalida to przyjemne, turystyczne miasteczko. Nie powiem, że kurort. Jest znośnie – na plaży nie ma „brojlerni” w postaci miliona parasolów. Bardzo przyjemni mieszkańcy, wszyscy chodzą uśmiechnięci. Grecy są tacy mili!! Dla nas, Polaków, to nie do pomyślenia, by pani w sklepie szczerze się uśmiechała i pytała co u nas słychać. Tam jest to na porządku dziennym.

 

Tawerna Katerina w Stalidzie

Jeśli będziecie nocować w Stalidzie, bądź przejeżdżać przez nią, a zgłodniejecie, polecam tawernę Katerina (tutaj lokalizacja). Stołowaliśmy się tam kilka razy. Nigdzie nie jadłam tak pysznej moussaki, jak tam… rodzinna restauracja, w którą ojciec wraz z synami wkładają całe swoje serce. Przy okazji możemy u nich kupić ich własną oliwę z oliwek :-)

A jak przy jedzeniu jesteśmy, to polecam również kawiarnię Sweet Bakery – możemy pójść tu na kawę z ciastkiem lub zjeść obiad w postaci ogromnego naleśnika :-)

 

Malia

Ze Stalidy łatwo dostać się do Malii – 40 minut powolnym spacerkiem i jesteśmy w centrum. Droga bardzo przyjemna: wśród niskiej zabudowy otoczonej piękną roślinnością.

Jeśli chodzi o turystyczną część Malii – to szału nie ma :D kiczowato momentami bardzo:

 

Potamos beach

Tuż za Malią znajduje się extra plaża – Patamos, i trochę żałowaliśmy, że nie mamy tutaj miejscówki :-)

A tuż obok, takie tereny:

 

Pałac minojski w Malii

Nie będę ukrywać, że słońce dało w kość, szliśmy dość długo i ostatecznie do pałacu nie weszliśmy ;D zobaczyliśmy jak to wygląda zza siatki i stwierdziliśmy, że szkoda czasu. Czy szkoda? Chyba nigdy się nie dowiem. Ale słabo mi się robiło na samą myśl, że miałabym tam się gotować pod dachem w 50 stopniach.

 

Więcej zdjęć z okolic Hersonissos:

 

Dominika Rau-Walczak

Z wykształcenia jestem architektką, a zawodowo spełniam się przy renowacji zabytków. Prywatnie - kocham Pragę, starą architekturę oraz święty spokój. Zapraszam Cię do mojego świata! ☺️

4 comments
  1. Tak dla sprostowania te dwie wersje Hersonissos to Stare i Nowe Miasto. W starym mieście jest typowo Kreteński klimat. Mało turystów się tam zapuszcza. Nowe miasto jest typowe pod turystów zagranicznych kupujących pamiątki>
    Podobnie w złym świetle przedstawiasz Malie. Przechodząc ulicą wzdłuż morza nie zobaczysz Mali tylko alejkę z tawernami, klubami itp. (Ta część Mali słynie z imprez) natomiast jest jeszcze górna Malia. Około 1,2 km w głąb i tam mamy to samo co w Starym Hersonissos). Ruiny Pałacu Malijskiego są piękne, Ten teren pod dachem jest tylko małym fragmentem i chroni najstarszą część pałacu schładzając powietrze i izolując od nadmiernego wpływu promieni UV. O wiele większa część ruin jest na wolnym powietrzu, warto obejrzeć. Przy Potamos jest cudowna typowo Kreteńska tawerna Kalyva gdzie właściciel (cudowny człowiek) jeśli nie wiesz co wybrać, zapyta jakie smaki lubisz i zaproponuje coś adekwatnego.

    1. Cześć Adam, dziękuję za komentarz i sprostowanie :-) Stare Miasto Hersonissos jest wspaniałe, tak samo jak Malia – faktycznie, pominęłam tutaj jej wdzięki… na górze miasteczko jest urocze.
      Czyli teraz mogę żałować, że do Pałacu Malijskiego nie weszliśmy. Było gorąco i słabo mi się robiło na myśl, że mam chodzić w pełnym słońcu po ruinach :-) Tawernę Kalyva widziałam! Stała sobie tak na odludziu, jakbyśmy byli głodni, to pewnie byśmy wstąpili :-)

  2. Mówisz, że to koszmarne miejsce, a zaraz potem wrzucasz tak piękne widoczki. :) Ta plaża Potamos beach mnie oczarowała. Chyba najbardziej ten dzban i przestrzeń. Ach i te uliczki dla których jeździ się do Grecji właśnie.

    1. Koszmarnym miejscem jest Hersonissos – miasteczko położone nad samym morzem (straszna brojlernia, tłumy turystów, niesympatyczni ludzie). Co innego miasteczka W OKOLICY Hersonissos – to zupełnie inna bajka. Szczególnie te położone w górach, gdzie mało kto trafia. Senny, słoneczny klimat, ach, cudo!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *