Kozel Praha

Wspomnienie najlepszej restauracji w Pradze

To będzie trochę prywata, ale cóż… jako wstęp do „co zjeść w Pradze?” muszę trochę nakreślić moją sytuację jedzeniową związaną z czeską stolicą.

Co Czesi lubią jeść możecie przeczytać tutaj (klik!). To dopiero pierwszy z kilku zaplanowanych postów dotyczących jedzenia. Ale nie wszystko na raz :-) Bo się pogubię.

Restauracje w Pradze również serwują takie dobroci, ale ze względu na fakt, że to stolica (a stolice przeważnie rządzą się swoimi prawami i nie jest to tak reprezentatywne miejsce jeśli chodzi o lokalną kuchnię) to mamy o wiele więcej smaków do wyboru. Nie chcemy jeść czeskiego, tłustego řízka (kotleta), to możemy wybrać restaurację tajską, wietnamską, czy włoską – wiadomo.

 

Ale dzisiaj nie o takich wspaniałościach napiszę. A o naprawdę fajnej czeskiej restauracji, której właścicielem był fajny czeski číšník (kelner).

hradcanska praga

 

Restaurace Hradčanská

27 sierpnia 2008 r. zawitaliśmy do restauracji Hradčanská. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Opary dymu papierosowego utrudniały nam zobaczyć cokolwiek. Kelner (właściciel, jak się później okazało) siedział ze swoimi ziomkami i palił papierocha. A w oddali większość stolików była zajęta przez stałych czeskich bywalców (najczęściej panów z brzuszkiem, najchętniej pijących pivko i jedzących tatara).

hradcanska praga 7
Rok 2009. Jak to się człowiek zmienia :-) / Restaurace Hradčanská. Z pivkiem Gambrinus – zacne!
hradcanska praga 5
Restaurace Hradčanská. Pivko Kozel, a na talerzu bramborové krokety (kulki ziemniaczane) z mięsem, serem i innymi dobrodziejstwami.

Ale tak naprawdę to ta restauracja była skierowana do turystów. Gdy otrzymaliśmy jídelní lístek (menu) przez 15 minut głowiliśmy się co by tu wybrać. Mieliśmy do wyboru knedliki, ale i placki ziemniaczane z czosnkiem. Typowe kotlety z kapustą, jak i… gyros (to był najlepszy gyros jaki jadłam w życiu…).

hradcanska praga 2
Česnekové bramboráky, czyli czosnkowe placki ziemniaczane. Pycha!!
Standardowy kotlet w panierce (czyli smažený vepřový řízek) z frytkami (czyli hranolkami).

Jedzenie było naprawdę boskie. Zawsze tak planowaliśmy nasze wędrówki po Pradze, by ostatecznie, na obiadokolację wylądować tam.

 

Apokalipsa.

I wiecie co… tej restauracji już nie ma. Podczas pobytu w 2014 r. poszliśmy, cali zadowoleni, że „nareszcie zjemy tu obiad!!!”, doznaliśmy szoku, rozczarowania, smutku. I Bóg-wie-czego-jeszcze. Na miejscu naszej Hradčanskiej pojawiła się nowa restauracja, o jakże wyrafinowanej nazwie: Na Hradčanské. Lokal przeszedł totalny lifting (zobaczcie jak wygląda). Wymieniono wszystko: podłogę, bar, stoliki, krzesła, odnowiono wc. Może kucharza też… serce się kroi i ciężko nam pójść tam kilka razy, by przekonać się czy jedzenie jest dobre. Sentyment do wcześniejszego miejsca pozostał!!

 

Przez kilka dobrych lat stołowaliśmy się głównie tutaj. Niedaleko stąd na Hradczany. Z Ogrodów Królewskich 5 minut pieszo (z górki)! Knajpa znajdowała się przy dość dużej ulicy (Milady Horákové 125) – piszę, bo może tu wstąpicie. Nowa restauracja ma bardzo dobre opinie, a ceny też są niewygórowane. Jedliśmy raz i było OK (ale jak piszę: byliśmy mocno smutni z oczywistych powodów).

hradcanska praga 12
Restauracja przy ul. Milady Horákové 125, Praga

 

Ja jednak od 2014 żyję wspomnieniami.

hradcanska praga 6
Smažený sýr. A co tam, przyznam się.. lubię to!
hradcanska praga 10
Szama. Jedzenie. Dania główne. Jak zwał, tak zwał. Było pysznie.

 

Polskie akcenty w Hradčanskiej też się znalazły. Nie wiem jak Wam, ale mi serce mocniej zabije, gdy za granicą (chociażby najbliższą) znajdzie się coś polskiego! :D

hradcanska praga 8
Zamiast cytryny – sok cytrynowy prosto z Polski :D

 

Standardowe zapiski kelnera podczas posiłku:

hradcanska praga 11
Zapiski kelnera :)

Swojskość to coś, co lubię najbardziej. Nie żadne „ą, ę”. Może też dlatego tak bardzo lubię czeskie knajpy?!

 

Za chwil parę post z serii „co i gdzie zjeść w Pradze?

Ale widzicie jak jest, mojej restauracji już nie ma – więc polecić jej nie mogę. Stołowaliśmy się w kilku innych miejscach, też fajnych, o których napiszę Wam już niedługo.

pozdrowienia

Dominika Rau-Walczak

Z wykształcenia jestem architektką, a zawodowo spełniam się przy renowacji zabytków. Prywatnie - kocham Pragę, starą architekturę oraz święty spokój. Zapraszam Cię do mojego świata! ☺️

5 comments
  1. Po zdjęciach poczułam się, jak w polskim przydrożnym barze – nawet schabowego się dopatrzyłam. Mam rację?
    Ja nigdy nie zapomnę małego baru w Kutnej Horze, gdzie nikt nie mówił nawet słowa po angielsku, kelner wyglądał niczym Pipin z Władcy Pierścieni i był co najmniej przerażony, że w strugach deszczu przyszli do niego jacyś turyści. Po kilku piwkach wszyscy razem bawiliśmy się w najlepsze. :) Choć jakoś nie przypominam sobie specjalnie kuchni czeskiej, a już tym bardziej w Pradze. A nie! Jadłam takie zawijasy dziwne gdzieś w okolicach zegara i kiedyś pampuchy z dziwnym gulaszem gdzieś w górach.

    1. Tak, ten schabowy był wyjątkowy. Trudno w to uwierzyć, ale był naprawdę genialnie przyprawiony! :DD
      Ciekawe co to za zawijasy były :) A pampuchy to pewnie knedliki (bułczane)? :D one są dość podobne w smaku :)

      1. Ojej, to szkoda, ża ja już go nie spróbuję.
        O tak, właśnie o knedliki m chodziło! :)

  2. Sentymentalny post. Zal gdy przeksztalcaja sie miejsca, ktore znamy od lat, ktore kochamy i odwiedzamy. Chcialoby sie, zeby tam nie zachodzily zadne zmiany – ciekawe co poczuli panowie przychodzacy tam codziennie od lat na piwko :( PS. A moze ten fajny kelner trafi kiedys na Twojego bloga i lezka mu sie zakreci na widok dan; i otworzy Hradcansk na nowo :))))

    1. Bardzo żal!!
      Ja to mam nadzieję, że pan Martin, który był właścicielem tej Hradcanskiej, znalazł sobie inne miejsce na swój bar i spotyka się ze swoimi ziomkami właśnie tam :) I może kiedyś na niego trafimy! Fajnie by było!!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *