Kościół św. Andrzeja w Krakowie. Nasza perełka.

Nie interesuje Cię historia i architektura Polski? Nie musi. Ale niektóre miejsca i obiekty po prostu trzeba znać. Nie wypada nie wiedzieć niektórych rzeczy. I nie mówię tu tego jako architekt. Tylko jako Polka :-) Dumna z naszego kraju, z naszej historii, z naszych pięknych zabytków.

 

Cudze chwalicie, swego nie znacie.

Jeździmy po świecie. Zazdrościmy znajomym, że byli już w Brazylii, Chinach, Nowym Jorku. A zapominamy, że w naszej Polsce od groma jest przepięknych miejsc (ba! może nawet nie wiemy o ich istnieniu!). Uwielbiam jeździć po Polsce. Każdego roku planuję przynajmniej jeden tygodniowy wyjazd w jakieś konkretne miejsce i penetruję okoliczne tereny :-) Nie samą zagranicą żyje człowiek!

 

O kościele św. Andrzeja słów kilka

Niedawno odwiedziłam Kraków i wiedziałam, że odwiedzę również św. Andrzeja. Widziałam go ostatnim razem kupę lat temu, stęskniłam się. To taka nasza perła. Stoi i ma się dobrze już prawie 1000 lat. To niesamowity świadek naszej historii. Cieszmy się, że jest i nie zamierza się nigdzie ruszać.

 

Architektura kościoła

Najpiękniej opisał go A. Miłobędzki:

Jest to budowla wyjątkowa przez zawarcie w bardzo małej skali wszystkich elementów wielkiej bazyliki: wydłużonego prezbiterium z absydą, transeptu, korpusu nawowego zredukowanego do jednego tylko przęsła, wreszcie potężnego westwerku z wyrastającymi z naroży ośmiobocznymi wieżyczkami.

 

Empory wbudowane w transept, nad boczne nawy i między wieże zacieśniały jeszcze wnętrze, które robi wrażenie niemal centralnego, a zarazem nieproporcjonalnie wysokiego. Również na zewnątrz skrócona bazylikowa bryła piętrzy się w górę blokami swych zmasowanych składników, osiągając znaczną smukłość i lekkość, którą szczególnie nadają jej gęsto przeprute otworami wieżyczki.

 

Walory budowli podnosi jeszcze staranny wątek kamienny, który w architekturze romańskiej decyduje o plastycznym wyrazie ściany, a także skąpy, ale wytworny detal, zwłaszcza arkadkowy fryz prezbiterium i podparte kolumienkami przezroczowe otwory westwerku.

 

A. Miłobędzki, Zarys dziejów architektury w Polsce

Ja tu nic mądrzejszego nie dodam.

 

[ Matko, jak fajnie czasami zajrzeć do takiej starej książki! Poczuć ten zapach. Dotknąć papieru :-) ]

 

Kilka zdjęć.

Idziemy ulicą Grodzką:

 

Kościół śś. Piotra i Pawła po lewej, a po prawej nasz bohater:

 

Widok na Andrzeja z terenu sąsiadującego kościoła śś. Piotra i Pawła:

 

Piękne detale: kamień, cegła, triforium:

 

Ta posadzka widziała wiele… :-)

 

Wnętrze kościoła barokowe. Lekki zgrzyt! Ale i tak jest ładnie. Tak to często bywa, że kościoły przechodziły różne przebudowy i przyjmowały panujący w danym momencie styl architektoniczny:

 

Chodząc po Krakowie pozazdrościłam mieszkańcom, że mogą każdego dnia obcować z taką architekturą. W Łodzi nie ma takiej historii. Ale wiecie co, chwilę pomyślałam, otrzeźwiałam i stwierdziłam, że fajnie jest ruszyć tyłek i docenić miejsca, w których nie żyjemy na codzień. Może mieszkając w takim mieście te zabytki by mi spowszedniały? Krakowiacy, odezwijcie się i powiedzcie jak to jest! :-)

 


A co Wy uważacie o podróżowaniu po Polsce i poznawaniu naszej historii? I jak odbieracie kościół św. Andrzeja? Prawda, że jest na co popatrzeć? :-)

ZapiszZapisz

ZapiszZapisz

ZapiszZapisz

ZapiszZapisz

ZapiszZapisz

Dominika Rau-Walczak

Z wykształcenia jestem architektką, a zawodowo spełniam się przy renowacji zabytków. Prywatnie - kocham Pragę, starą architekturę oraz święty spokój. Zapraszam Cię do mojego świata! ☺️

3 comments
Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *