Moja Praga – to w 2008 wszystko się zaczęło

Dzisiaj będzie post szczególny. Trochę prywatny. Ale nadal praski :) więc zostajemy w temacie.

Małe ogłoszenie: wszystkie poniższe zdjęcia są z 2008 r. Trochę krzywe, trochę kiepskiej jakości. I na wielu jestem ja, co jest dziwne. Na codzień jak zauważyliście, mało mnie na zdjęciach, które tu publikuję :-)

2008 – praski początek

2008 r. był dla mnie szczególny. Dużo się wydarzyło: matura, pójście na studia, a przede wszystkim – pierwszy raz pojechałam do Pragi :-) Wyszło to bardzo spontanicznie, jechałam tam z moim chłopakiem (dziś już mężem♥).

Spędziliśmy w Pradze ponad tydzień. Teraz wspominam ten czas z rozrzewnieniem. Z natury jestem mocno nostalgiczna, więc takie wracanie pamięcią do tego co już było, jest dla mnie chlebem powszednim. No a myślenie o Pradze? O tej pierwszej – nie pytajcie! :D

Ten wyjazd był najfajniejszy ze wszystkich moich wyjazdów do Pragi. Za każdym razem, gdy wracam do czeskiej stolicy, przypominam sobie te pierwsze zachwyty. I za każdym razem, gdy przyjeżdżam do domu mam dwie sprzeczne w sobie emocje:

  • pierwsza – było pięknie, świetnie, jak zawsze!
  • druga – nie było tak genialnie jak za pierwszym razem :-)

 

Moje pierwsze zdjęcie zrobione w Pradze:

Praskie kamienice od razu mnie zachwyciły

 

Przygotowania i podróż

Przygotowywałam się do tego wyjazdu, jak do każdego wcześniejszego. Kupiłam sobie mini-przewodnik, bo wtedy nie było takie popularne szukanie info w internecie (prawda? W sumie to nie pamiętam…). Coś tam sobie poczytałam i już. Wiedziałam, że jest Zamek, że jest Rynek. I że jest Most Karola. To wszystko. Nie miałam przecież wtedy żadnych uczuć do tego miejsca, więc po co tak skrzętnie planować wycieczkę. Znacie to?

Pojechaliśmy do Pragi pociągiem. Z tego, co kojarzę, to jechaliśmy nocą, podróż zajęła nam kilkanaście godzin (no, z 12 przypuszczam) i wydaje mi się, że 1 bilet (w dwie strony) kosztował jakieś 320 zł. W sumie to dość drogo, w porównaniu do cen Polskiego Busa. Ale wtedy Polskiego Busa jeszcze nie było… chyba?

Praga, Senovážné náměstí – dopiero po latach dowiedziałam się jak nazywa się ten plac.
Praga, Ściana Lennona.
Praga, Plac Wacława

 

Praskie nostalgiczne wspominki

Przeglądając zdjęcia z tego wyjazdu mam nieodparte wrażenie, że byłam wtedy mega radosnym człowiekiem. Takim beztroskim. O wiele częściej się uśmiechałam, żartowałam, robiłam sobie jaja. Teraz jestem jakaś poważniejsza… to chyba dorosłość :(

Praga, Plac Małostrański
Praga, Plac Małostrański
Praga, winnice na Praskim Hradzie
Praga, Letenske Sady

Patrząc na foty widzę, po latach, jak chaotycznie chodziliśmy po mieście. Teraz potrafię prześledzić nasze trasy spoglądając na zdjęcia. Wtedy? Wszystko było nowe. A jak wróciłam do domu to głowiłam się „gdzie, do kurki, to zdjęcie było robione?” Dzisiaj? Patrzę na zdjęcie i w większości przypadków wiem dokładnie co to za miejsce. Ba, często znam nazwę ulicy :-) Jakie to dziwne… wiecie, nigdy bym nie pomyślała, że tak to się wszystko potoczy :-) Że Praga aż tak skradnie me serce. Ale myślę, że ona odwzajemnia to uczucie. Czuję to :D Nigdy mnie nie zawodzi, zawsze gdy ją odwiedzam świeci słońce, autobusy przyjeżdżają na czas, dania serwuje przepyszne. A do tego jest przepiękna. Czego chcieć więcej.

Praga, Ogród na Baszcie
Praga, Ogrody Królewskie
Praga, Kampa
Praga, Kampa, a za mną kanał Certovka

 

Pierwsza styczność z Pragą – dziecko we mgle

Pamiętam ten pierwszy zachwyt Pragą. Wyszliśmy z Dworca Głównego i pierwsze co – poszliśmy nad Wełtawę. Była 8 rano. Jedno z pierwszych miejsc, jakie pamiętam to Tańczący Dom. A później rzeka i widok na Praski Zamek. Przeszliśmy się pod Most Karola. Przywitaliśmy się z nim. I już wtedy wiedziałam, że Praga zagości w moim sercu na dłużej.

Praga, Tańczący Dom
Praga, wiadomo :-)

Tak więc nasze zwiedzanie było bardzo chaotyczne. Sam Zamek na Hradczanach zwiedzaliśmy… 3 dni. Wstyd po prostu :D Wykupiliśmy sobie bilet wstępu ten najbardziej obszerny. To był jedyny raz w Pradze, gdy chodziliśmy po muzeach. Potem już tylko z zewnątrz (zawsze bardziej ciekawiło mnie to, co dzieje się na zewnątrz niż w środku). Zobaczyliśmy Salę Władysławowską (z której mamy takie straszne zdjęcia, że do dzisiaj ich nie widzieliście u mnie na blogu), wnętrza bazyliki św. Jerzego, Galerię Obrazów, wieżę Prochową. Wtedy też zobaczyliśmy Złotą Uliczkę, po raz pierwszy rzecz jasna, w godzinach, gdy wszystkie sklepiki są pootwierane, ojej, nie zrobiło to na nas dobrego wrażenia… ale ołówek z Krecikiem oczywiście sobie kupiłam :D

Praga, Plac Hradczański
Praga, Zamek, Sala Władysławowska
Praga, detal katedry św. Wita
Praga, na Złotej Uliczce, w świecie Krecika

 

Nostalgicznie

Byliśmy w Pradze aż 9 dni, a nie zobaczyliśmy Wyszehradu i… mnóstwa „sztandarowych” miejsc. Do niektórych dziwnych zawędrowaliśmy ot tak, po prostu. Nawet teraz, gdy przeglądam zdjęcia z 2008 r., dziwię się, że tam byliśmy. Chodząc po mieście często nie mieliśmy chyba pojęcia gdzie jesteśmy. Teraz, przygotowując wpisy na bloga, często zaglądam do zdjęć z tego roku, łapię się czasami za głowę, że w takie dziwne miejsca nas nogi poniosły. Potem, dopiero po kilku latach, trafialiśmy w te rejony odwiedzone za pierwszym razem przypadkowo.

Praga, Plac Karola

Podróżowaliśmy z mapą, która po powrocie była w stanie rozpaczy. Wniosek z tego, okazała się przydatna – do dzisiaj ją trzymam na półce jako pamiątkę. Wtedy jeszcze mapy były w użytku. Wiecie, takie papierowe… rozkładane. Teraz to wszystko w tych smartfonach :-) Odpala się Google Maps i tyle. Jedyną tego typu pamiątką może być gwiazdka, którą sobie oznaczymy jakieś miejsce.

Z jednej strony mam wrażenie, że widzieliśmy dużo (byliśmy nawet w zoo, które przecież jest daleko od centrum). A z drugiej – że prawie w ogóle nie poznałam Pragi. Ale to po latach czuję, bo dopiero teraz wiem ile zobaczyłam później. A ile jeszcze zobaczę? Na następny wyjazd mam już przygotowany cały spis miejsc :-)

Praga, Ogrody Wallensteina
Praga, Ogrody Wallensteina

 

Praski pierwszy nocleg i jedzenie

Nocowaliśmy w akademiku Volha. Polecam Wam go i dzisiaj. Jest czysto, dosyć tanio i ma dobre połączenie z centrum (2 przystanki autobusem + kilka przystanków metrem), w niecałe pół godziny dotrzecie pod Most Karola :-)

Praga, akademik Sazava i Volha

W 2008 r. odkryliśmy również „naszą” restaurację, w której przez kilka lat stołowaliśmy się. Wiecie… zamknęli ją ze 3 lata temu i coś jakby się w Pradze skończyło. Było to dla nas ciężkie doświadczenie :D Śmiesznie to brzmi, ale naprawdę było nam smutno!

Praga, wspomnienie naszej ulubionej restauracji

 

Co konkretnie mnie urzekło w Pradze?

Szczerze, nie potrafię wymienić jednej konkretnej rzeczy. Chyba całokształt zaważył. Genius loci, jakie posiada to miasto. Malowniczość. Wzgórza. Zieleń. Rzeka. Mosty łączące dwie tak różne od siebie części miasta. Zniewalająca architektura. Czasami monumentalna, kipiąca bogactwem, czasami delikatna i subtelna, przepraszająca, że istnieje. I czerwone dachówki.

A co mi się nie spodobało? Pamiętam, że Miejski Dom Reprezentacyjny kompletnie nie zrobił na mnie wrażenia. Wkurzył mnie wręcz swoim kształtem i dziwiłam się dlaczego on niby taki znany jest… dopiero po czasie i bliższym kontakcie, przy następnych wizytach, doceniłam jego piękno :-)

 


Rozgadałam się. A miał być to krótki wspominkowy wpis. Ciekawa jestem jakie Wy macie wrażenia z Pragi. Czy odwiedziliście już czeską stolicę? Może jesteście stałymi bywalcami? A może wręcz przeciwnie – byliście kiedyś i więcej Wasza noga tam już nie stanie? :-)

Mnie Praga chyba nigdy się nie znudzi… miłość do niej rośnie z każdym rokiem. Aż kiedyś chyba w niej zamieszkam*

* z moim mężem oczywiście :-)))

ZapiszZapisz

Dominika Rau-Walczak

Z wykształcenia jestem architektką, a zawodowo spełniam się przy renowacji zabytków. Prywatnie - kocham Pragę, starą architekturę oraz święty spokój. Zapraszam Cię do mojego świata! ☺️

9 comments
  1. Rewelacja – dzięki za wpis! Zawsze miło wspominać takie rzeczy – i zawsze miło wspominać Pragę!

  2. Czy to ja zainspirowałam Cię tym moim wyjazdem po latach do Pragi, że powstał ten Twój wpis sentymentalny? ☼
    Przegapiłam go pewnie dlatego, że po powrocie z Pragi tak byłam w niej zanurzona, że zajmowałam się myślami, wspomnieniami i przeżywaniem tego, że w końcu mogłam tam pojechać :) No a oprócz tego rozpoczął się nowy rok szkolny więc musiałam się też skupić bardziej na teraźniejszości. No i nie zauważyłam wpisu. Wracałam do tych Twoich wcześniejszych , „obczajałam” Twoje i swoje miejscówki do których udało się nam dotrzeć. Ech :D
    Wstęp i ta fotka – malutka Domi zerka zza murku na panoramę Pragi ♥ No wiem, wiem – nie malutka :) ale zdjęcie jest genialne zwłaszcza, że patrzy się na nie po latach. Tyle się zmieniło, urośliśmy, ale miłość do Pragi pozostała. Ba, ona nawet większa jest, urosła jakby. Mam rację? :)

    1. Masz rację! Miłość do Pragi nie słabnie, a wręcz przeciwnie :-) dojrzewa, hihi.
      Bardzo możliwe, że zainspirowałaś mnie do napisania tego wpisu. Pamiętam nasze rozmowy :-) Jak wspominałaś swój pobyt w Pradze wiele lat temu. Cieszę się bardzo, że w ostatnie wakacje zdecydowałaś się pojechać do Prahy sama. Nic złego się nie przytrafiło, wprost przeciwnie – „chyba” Ci się podobało :D ♥

  3. Piekny wpis, bardzo sentymentalny – tyle wspomnien w jednym miejscu :) Ja w Pradze bylam…w latach 90′, ubrana w czerwona bluze GAP, biale adidasy i spodnie materialowe… Koszmar :D Pamietam jak patrzylam z zazdroscia na przytulajacych sie ludzi na Moscie Karola, oj Boze, wtedy jeszcze nie moglam o tym nawet snic. :D Jesli chodzi o zwiedzanie, to zapadla mi w pamiec zmiana warty przy Hradczanach! Czekalismy dlugo i padal deszcz.. Chyba bylo warto, skoro pamietam to do dzis! Ciekawe czy dzisiaj tez turysci czekaja na zmiane warty? Wtedy byly tlumy.

    1. Czekają, a jakże. W zeszłym roku w sierpniu trochę przypadkiem trafiliśmy z żoną na ten moment. Bardzo widowiskowy zresztą. A wiało wtedy że prawie głowę chciało urwać :)

  4. Ale cudownie czyta się takie wspomnienia z mnóstwem pozytywnych emocji. Chyba każdy, gdy wspomina swoje pierwsze wyjazdy to ma nagle wrażenie, że nie potrafił dobrze zaplanować zwiedzania, że za mało zobaczył (choć Wy w sumie zobaczyliście najważniejsze punkty). Po latach nagle wszystko jest łatwiejsze, a szczególnie, gdy dobrze zna się to miejsce.
    Mam taką małą sugestię – więcej takiej uśmiechniętej Ciebie w kolejnych wpisach. :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *