Prezent dla podróżnika

Kilka dni temu obchodziłam urodziny (30tka, stara baba już ze mnie!) i tak mnie natchnęło, by pokazać Ci kilka rzeczy, które rewelacyjnie sprawdzają mi się podczas podróży (szczególnie do Pragi!). Najpierw wymienię przedmioty, które osobiście sprawdziłam i jestem z nich bardzo zadowolona. Teraz ciężko mi sobie wyobrazić jechanie bez nich. Pod koniec wpisu wyszczególnię też garść rzeczy, które bardzo chciałabym mieć, a jeszcze się ich nie dorobiłam (i mrugam tu znacząco do moich bliskich – jakby nie mieli pomysłu co by mi kupić).

 

(Zanim jeszcze przejdziemy do meritum, to muszę przyznać, że miałam niezłą frajdę przy robieniu zdjęć do tego artykułu!)

 

Prezenty dla podróżnika

Może na wstępie powinnam zaznaczyć, że „podróżnik” to trochę z przymróżeniem oka. Ja się kompletnie nie czuję podróżnikiem. Bliżej mi do turysty. Lubię wygodę. Lubię spać w hotelu. I lubię płacić za przejazdy. Dobra – może nie lubię płacić, ale nie czułabym się komfortowo jeździć autostopem. A spać za darmo też tak średnio. Daleko mi do luksusów, jedzenia w restauracjach z gwiazdką Michelin czy spania w 5-gwiazdkowych hotelach. Jednak by dobrze spędzić wyjazd, muszę mieć przyzwoite warunki.

 

1. Selfie stick Huawei AF15 – kijek z funkcją statywu

To jest moje numero uno bez dwóch zdań. Nie jestem maniaczką robienia sobie selfie, choć wiadomo, że ta funkcja się przydaje. Ale ten sprzęt ma do zaoferowania coś o wiele więcej. Przede wszystkim kijek ma funkcję statywu – to jest geniusz! W kilka sekund rozkładasz rączkę i już – masz tripod. Jakby tego było mało, kijek wyposażony jest w pilocik (który szybko łączy się ze smartfonem przez bluetooth), możesz go odczepić i cykać fotki z dużej odległości. Huawei stworzył również troszkę bardziej budżetową wersję kijka (model AF14) – bez pilota, ale sądzę, że różnica w cenie (bodajże 30 zł) nie robi wielkiej różnicy, a komfort jest znaczący.

Prócz rewelacyjnych funkcji, selfie stick wykonany jest bardzo solidnie – widać, że nie rozwali się po jednym sezonie. Do tego jest lekki i kompaktowo się go składa. Po prostu go uwielbiam.

Gdybym nie kupiła sobie tego kijka przed moją samodzielną podróżą do Pragi, to… nie wyobrażam sobie tego wyjazdu.

Możesz pomyśleć, że podniecam się niewiadomo czym, ale naprawdę: to był bez wątpienia mój najlepszy zakup w 2018 roku. Totalnie poprawił mój komfort w robieniu zdjęć. I niech przekona Cię fakt, że pod choinkę kupiłam identyczny kijek mojemu tacie. Na uroczystości nie tylko tata zachwycał się prezentem. Zgromadziła się nad nim męska część rodziny, która debatowała i była naprawdę pod wrażeniem – nie tylko funkcji, jakie to małe cudo posiada, ale i jakości wykonania.

>> Zobacz selfie stick Huawei AF15 <<

 

2. Aparat firmy Olympus – mała cyfrówka

Tutaj nie będę mogła wskazać Ci konkretnego modelu. Aparat, który posiadam, nie jest już dostępny w sprzedaży. Ale już tłumaczę o co chodzi i dlaczego polecam akurat Olympusa.

Uwielbiam robić zdjęcia – gdybym mogła się z tego utrzymać, poszłabym w to. Zdjęcia, które tu na moim blogu widzisz, robię trzema aparatami:

  • lustrzanką Canon EOS Kiss Digital X (staruszek!) + obiektyw szerokokątny (Canon EFS 10-18 mm) – są pocztówkowe i przedstawiają ogólne widoki (panoramy, architekturę w ogólności),
  • cyfrówką Olympus Stylus SH-2 – służy mi ona przede wszystkim do ujęć detali, ma wspaniały zoom!
  • i zdarza mi się wrzucić coś zrobionego smartfonem.

Olympus Stylus SH-2 to mój drugi aparat tej firmy. Lubię ich kolory, ostrość zdjęć, poręczność, kompaktowość, lekkość. Wcześniej miałam aparat Olympus, któremu zepsuł się autofocus i podczas nagrywania filmików słychać było terkotanie. Zgłosiłam usterkę producentowi kilka dni przed końcem okresu gwarancyjnego z małymi nadziejami, że reklamację uzna. I teraz hit: Olympus uznał reklamację i zaoferował nowy aparat. Dzięki temu weszłam w posiadanie nowej cyfrówki, młodszej o 2 lata, bez wad i mającej lepsze parametry. OGROMNY ukłon dla firmy – naprawdę zdobyła u mnie szacunek. Dla nich to żaden koszt, a zdobyli wiernego klienta. Gdy ta cyfrówka kiedyś się zepsuje (taka kolej rzeczy!), to wiem, że kupię kolejną właśnie u nich.

Niestety mojego Olympusa Stylusa SH-2 w sprzedaży już nie ma, a jest świetny. Posiada 24-krotny zoom optyczny, ma naprawdę piękne odwzorowanie kolorów. Stabilizację obrazu. Super makro. Po prostu go uwielbiam. Zachęcam Cię do poczytania o aparatach tej firmy. Świetna jakość, rewelacyjna obsługa klienta.

Uważam, że, jeśli chodzi o tę półkę cenową, ten model jest do rozważenia: Olympus Stylus SP 100EE

 

3. Powerbank

Myślę, że osobom, które często gdzieś wyjeżdżają, nie muszę tłumaczyć jak ważny jest ten mały sprzęcik. Najczęściej korzystam z niego, by podładować swojego smartfona. Niestety, ale przy intensywnym użytkowaniu w pełni naładowana bateria starcza mi na jakieś 7 godzin. Później jest klops. No chyba, że mam ze sobą powerbank :-) Jest niestety dość ciężki, ale coś za coś. Myślę, że z czasem te urządzonka będą coraz lżejsze. Mój sprzęt niestety nie jest już w sprzedaży, a szkoda, bo fajny ma design! Imituje drewno.

Na co zwracać uwagę przy wyborze akcesorium? Na pewno na pojemność. Poniżej 10 000 mAh nie ma co schodzić.

Zobacz jakie powerbanki są do wyboru.

 

4. Walizka Puccini

Moje podróżowanie bardzo się zmieniło, gdy odkryłam, że jakość ma znaczenie. Zawsze przymykałam na to oko, jeździłam spakowana w walizkę za 80 zł z Carrefoura. Służyła mi ona kilka ładnych lat, ale w końcu żywot jej się skończył (wtedy, gdy mieliśmy wypadek w Czechach). Mój mądry mąż zdecydował, że tym razem trzeba kupić porządną walizkę. Po dłuższym rozeznaniu tematu padło na Puccini i wiesz co… tego naprawdę nie da się opisać. Jaka wygoda! Ta walizka sama jedzie. Teoretycznie niczym szczególnym się nie różni od takich walizek za stówkę z Tesco czy Carrefoura, a jednak. Walizka jest leciutka, a bardzo wytrzymała. Nie łudźmy się jednak, że nie będzie na niej rys, jeśli wybieramy się gdzieś samolotem. Dobrze wiemy jak obchodzą się walizkami panowie na lotniskach. Niemniej jednak to, co przewozimy – jest jak najbardziej bezpieczne.

Z wielką walizką Puccini wybrałam się sama do Pragi – czułam się z nią superkomfortowo. Nie szarpałam się, walizka grzecznie obok mnie jechała.

Więcej walizek firmy Puccini tutaj.

Walizka Puccini w Pradze w akcji :)

 

5. Gaz pieprzowy

Taki mniej sympatyczny gadżet, ale przezorny zawsze ubezpieczony. Noszę zawsze przy sobie, nie tylko na wyjazdach. Na razie nie miałam okazji korzystać i mam nadzieję, że nigdy nie będzie mi dane!

Więcej produktów pod tym linkiem.

 

6. Przewodniki po Pradze

Krótka autopromocja :-) Jeśli wybierasz się do Pragi, to polecam moje przewodniki, w które włożyłam całe swoje serce. Przewodniki na ten czas dostępne są w wersji elektronicznej.

Pierwszy z nich – „Spacery po najpiękniejszych zakątkach” posiada osiem tras prowadzących po najpiękniejszych miejscach w Pradze. Od oczywistych, takich jak Rynek Staromiejski, Most Karola czy Zamek na Hradczanach, po zaułki i miejsca, które nie są opisane w żadnym przewodniku.

Drugi – „Pierwsze kroki po czeskiej stolicy„, jak sama nazwa wskazuje, przeznaczony jest głównie dla osób, które do Pragi wybierają się po raz pierwszy. Znajdziesz tu ogrom informacji praktycznych, opisy dzielnic wraz z wyszczególnionymi atrakcjami.

 

7. Etui do smartfona

Jeśli chcesz, by Twój telefon był bezpieczny w podróży – zabezpiecz go w jakimś fajnym etui. Opcji jest od groma. Możesz postawić na ochronę i kupić pancerny case – np Zizo Bolt, chroni jak mało który! A może zależy Ci na wyglądzie? Wybierz to etui, które eksponuje, albo przynajmniej nie przysłania oryginalnego oblicza telefonu. Ja uwielbiam design Moshi: Kameleon, Altra, Vesta czy StealthCover – klasa sama w sobie.

 

Kilka rzeczy, których jeszcze się nie dorobiłam

 

1. Ręcznik szybkoschnący

Wiedziałeś, że coś takiego istnieje? Nie jest to droga rzecz, więc nie powinno mnie hamować przed kupnem, ale… no właśnie, dlaczego jeszcze go nie mam?! Jest lekki, zajmuje mało miejsca w bagażu, szybko schnie. Same zalety!

Ręczniki szybkoschnące na Ceneo.pl i w sklepie Decathlon.

 

2. Aeropress

Od dłuższego już czasu codziennie piję kawę, więc i na urlopie po nią chętnie sięgam. Najbardziej lubię czarną, bez żadnych dodatków. O AeroPressie słyszałam same świetne opinie – pięknie byłoby przygarnąć taki przyrządzik. Już sobie wyobrażam poranną kawę w hotelu prawie że nie wychodząc z łóżka. Potem siup na Hradczany wczesnym rankiem. Ach!!!

Aeropress na Ceneo.pl

 

3. Rozdzielacz samochodowy

Kolejny banał, a jaki przydatny. Nie zliczę ile razy było mikro-kłótni z mężem o to, kto będzie ładował swój telefon w aucie. Z tym urządzeniem żadnych rozmów by nie było :-)

Rozdzielacz na Ceneo.pl

 

4. Turystyczna suszarka do włosów

Tak, za każdym razem targam ze sobą swoją domową suszarkę. Jestem chora. Potem często okazuje się, że w hotelu suszarka już jest. Albo po prostu z lenistwa nie chce mi się suszyć włosów. Ale taka maluśka suszarka by mi się przydała – kompaktowość przede wszystkim.

Ważne, by suszarka miała funkcję jonizacji, dzięki której włosy tak bardzo się nie niszczą i nie elektryzują.

Suszarka Manta | suszarka Babyliss | suszarka Bosch

 

5. Po prostu kolejny wyjazd w jakieś miejsce!

To może być jeden z lepszych prezentów tak naprawdę. Bo rzeczy… to tylko rzeczy. A wspomnienia? Są bezcenne. I zawsze mam ten dylemat w głowie: czy pojechać w nowe miejsce i odkrywać nieznane mi dotąd zakątki, czy jednak ponownie zawitać do Pragi i rozkoszować się jej wdziękami. Bardzo ciężki orzech do zgryzienia :-) Jak Ty mi radzisz?

Czy masz takie miejsce na ziemi, do którego chciałbyś ciągle wracać? I co robić, gdy serce podpowiada co innego niż umysł?

 

 

 

W artykule pojawiają się linki afiliacyjne. Co to znaczy? Jeśli klikniesz w interesujący Cię przedmiot i przejdziesz do sklepu, ja dostanę z tego tytułu kilka groszy :-)

Dominika Rau-Walczak

Z wykształcenia jestem architektką, a zawodowo spełniam się przy renowacji zabytków. Prywatnie - kocham Pragę, starą architekturę oraz święty spokój. Zapraszam Cię do mojego świata! ☺️

8 comments
  1. Szybkoschnący ręcznik z Decathlonu – dobra rzecz, używam od lat (i moi współtowarzysze życia z podróżami też). Mamy duże i wielkie, którymi się można okręcić, mogą służyć za kocykoręcznik plażowy.

    Co do aparatów fotograficznych, to dla mnie ważne jest ŚWIATŁO w obiektywie (ważniejsze niż zoom). Musi być tak jasne, żeby można było robić fotki z ręki w kościołach i przed zmrokiem.

    Walizki zmieniam jak rękawiczki :)

    O gazie pieprzowym zawsze myślę przed wyjazdem i zawsze zapominam go kupić, wiec nie mam czym… przyprawiać potraw :)

    1. Aa, pewnie, masz rację :) jasność obiektywu też jest szalenie ważna. Nie napisałam tego, ale Olympus nieźle sobie radzi w ciemnych pomieszczeniach. Wiadomo, że są jakieś szumy, ale nie jest źle :) Jednak to tylko cyfrówka, a nie dedykowany obiektyw do lustrzanki.
      Co do walizek, jak kupisz Puccini, to nie będziesz zmieniać tak często :D chyba, że lubisz każdego sezonu mieć inny design :D

  2. Popieram – wszystko jest mega przydatne i sama mam podobne rzeczy – nawet walizkę od Puccini i aparat Olympusa, choć inne trochę modele. A… i statyw inny, ale to z racji tego, że nie potrzebuję go do telefonu, a aparatu. :)

    1. Do aparatu też by mi się przydał… ale jeszcze nie znalazłam takiego, co by mnie zadowolił, tak jak ten Huawei, którego uwielbiam :D masz do polecenia jakiś fajny statyw do aparatu?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *