Nový Bydžov – misz masz dla oczu

Nový Bydžov to miasteczko, które przewijało się nieustannie w broszurach okolic Hradca Králové. Jak już któryś raz z rzędu trafiłam na zdjęcie „tego dziwnego ratusza”, nie miałam wyjścia – musiałam tam się wybrać. To miejsce nie dawało mi spokoju. I szczerze powiem, że po kilku latach od jego odwiedzenia i po wielu zwiedzonych czeskich miastach, to właśnie Nový Bydžov gdzieś w mojej pamięci się przeplata. Dlaczego?

 

Tak właśnie, pomieszanie z poplątaniem!

Miasto zamieszkuje około 7 tys. mieszkańców. To mała miejscowość, czasem jest baaardzo lokalnie. Np. będąc jeszcze na dworcu, ujrzymy drewniany płot, a za nim szczekające pieski. Szkoda, że akurat nie mam zdjęcia oddającego klimat. Musisz uwierzyć mi na słowo.

 

Okresní Dům

Idąc uliczkami, wzdłuż których usytuowane są małe, dwukondygnacyjne domki, czasem pojawi się coś reprezentacyjnego. Chociażby niejaki Okresní Dům, który na początku służył jako urząd powiatowy, dziś mieści się w nim internat. Neorenesansowy budynek znajduje się na ul. Josefa Jungmanna 1544. Zaprojektowany w 1899 r. przez Jana Vejrycha obiekt jest chronionym zabytkiem Czeskiej Republiki.

 

Doležalův dvorec

Kilka kroków dalej znajdziemy dość zaniedbany „dwór”. Barokowy obiekt z końca 1720 r. później przebudowany, przybrał ostatecznie cechy klasycystyczne i neobarokowe. To świetny przykład podmiejskiej dworskiej zabudowy tego regionu. Kompleks jednak niestety nie uchował się w całości. Do dzisiaj przetrwał tylko główny budynek, brama wjazdowa i część ogrodzenia.

W moich zbiorach zdjęciowych znalazłam tylko takie, które przedstawia bramę, po więcej zdjęć odsyłam Cię tutaj.

 

Ratusz w Novým Bydžovie

Przechodzimy do sedna. To ten budynek prawie spędzał mi sen z powiek. Zawsze przedstawiany jako bardzo silny akcent, o zdecydowanych barwach, w dość szarym otoczeniu (co ostatecznie okazało się nieprawdą! Okoliczna zabudowa, choć nie tak reprezentacyjna, również daje o sobie znać kolorkami).

Budynek powstał w drugiej połowie XIX wieku w miejscu spalonej w tym miejscu wcześniejszej siedziby miasta. Nowy gmach otwarty został w 1865 r. Dwupiętrowa budowla od strony rynku (Masarykovo náměstí) posiada wyraźnie zaznaczony na osi ryzalit oraz narożne wieżyczki. Wejście do budynku prowadzi przez wysoką bramę. Tuż nad nią, na pierwszym piętrze, znajduje się sala posiedzeń (ciekawe jak wygląda wewnątrz!) z trzema wysokimi otworami okiennymi zakończonymi ostrołukami. U szczytu ryzalitu znajdziemy hodiny, czyli zegar :-)

Budynek przedstawia styl neogotycki. Ostre, zadziorne detale wraz ze zdecydowanym kolorem elewacji sprawiają, że cała reszta placu trochę „ginie”. Sam rynek jednak nie ma zbyt wiele do zaoferowania. Pierwszorzędną rolę spełniają tu auta, na środku znajduje się rondo, a po bokach – parkingi. Zmora czeskich miast – parking na rynku :(

Co ciekawe, na środku ronda znajdziemy… Mariánský sloup, czyli kolumnę maryjną. Powstawała na przełomie XVII i XVIII w. – najpierw postawiono kolumnę, później rzeźby.

 

Kasa oszczędnościowa

Secesyjna budowla znajduje się w rogu placu, przy skrzyżowaniu ulic B. Němcové i Jablonského. Budynek zaprojektowany został w 1906 r. przez tego samego architekta, co okresní dům, czyli przez Jana Vejrycha. Jeśli uważnie czytałeś mój poprzedni czeski wpis, to wiesz już, że spod jego ręki wyszedł również projekt Muzeum Regionalnego w Chrudimie.

Budynek wyróżnia się zaoblonym narożnikiem i strzelistą wieżą.

 

Kościół św. Wawrzyńca

200 metrów od Spořitelny znajduje się najstarsza zachowana budowla w Novým Bydžovie. Kościół budowany był w trakcie zakładania miasta, w latach 1305-1311. Była to trójnawowa, kamienna świątynia z wieżą i pierwotnie nosiła imię św. Matki Bożej. W latach 1680 i 1772 kościół przebudowywano w stylu barokowym.

Tuż przy świątyni znajduje się malutki parczek. Jest tu uroczo. I bez wątpienia przy tym kościele dostałam trochę rozdwojenia jaźni. Miasto, a w zasadzie miasteczko, mocno zaniedbane, z wąskimi ulicami, niską zabudową.

Mamy też neogotycki, mocno przykuwający uwagę ratusz oraz kilka innych reprezentacyjnych budowli. Przekrój przez kilka wieków. Począwszy od średniowiecza, kończąc na secesji.

Jadąc do tego miasteczka nie spodziewałam się, że zastanę taki architektoniczny misz-masz.

 


I jak tu nie kochać tych Czechów? Po prostu pomieszanie z poplątaniem!

 

Dominika Rau-Walczak

Z wykształcenia jestem architektką, a zawodowo spełniam się przy renowacji zabytków. Prywatnie - kocham Pragę, starą architekturę oraz święty spokój. Zapraszam Cię do mojego świata! ☺️

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *